piątek, 24 kwietnia 2015

Ten ostatni raz Baki...

Czeeeść...jak wam dzień minął...bo mnie źle. Chyba pamiętacie Bakiego- mojego psa ? No to on...niestety mój tata...opowiem jak to było...

Mój tata wypuścił dzisiaj rano Bakiego, żeby mógł się wybiegać...potem Baki zaczął ciężej oddychać...aż w końcu zwymiotował... Ok. godz. 17 tata pojechał po lekarstwa dla niego, bo zaczął się martwić. Gdy przyjechał ze strzykawkami dla niego...potem po wstrzyknięciu (moi rodzice robili to sami- bez wet.)...minęło pięć minut i Baki zaczął się dusić...zaczęła mu lecieć piana z pyska, jezyk miał siny i piszczał leżąc. Tata i mama  nie mogli na to patrzeć( zresztą ja teżi Weronika...) i pojechał znowu do weterynarza i dała tacie tą kolejną strzykawkę no i...po godzinie już tylko leżał i oddychał...nie reagował na nic... Ok. 22:45 przyjechał weterynarz (bo ten który przyjechał to był właściciel a ta która dawała nam zastrz. to, to była jego córka) to uśpił go całkowicie...a już nie wspomne o tym ile hektolitrów łez wypłakałam...razem z innymi...reszta dnia- nic ciekawegom.. Paa!

1 komentarz: